środa, 19 maja 2010

Cierpliwością i pracą narody się bogacą

Tak zawsze powtarzał mój tata, kiedy byłam dzieckiem. Mawiał również gasząc wszystkie zbędne światła Oszczędzają bogaci, nam tez się opłaci. Ale to drugie powiedzonko akurat do tego co mam zamiar napisać nie pasuje :).
Od rana napiera na mnie postawa roszczeniowa mojej półtorarocznej córki. Widocznie dziadek za mało jeszcze powtarzał wnusi mądrości ludowych. Zaczyna się od darcia w łóżeczku. Darcia robi się głośniejsze co 10 sekund, więc matka rezygnuje w porannego sikania w drodze po dziecięcego pokoju. Pierwsze wymuszenie i pogwałcenie praw innego człowieka. Dziecko zostaje zabrane do łoża rodziców, żeby mama i tata mogli w spokoju porozklejać zaspane powieki. Ale nie. Rodzice muszą mieć już oczy szeroko otwarte, bo dziecko czujnym wzrokiem przeszukuje zawartość szafek nocnych.  Dojrzało iFona. I tu kolejne wymuszenie. Tata musi puścić jakąś muzyczkę, wyjątkowo głośną i irytującą bo spokojne rytmy spotykają się z dezaprobatą. Leżakowanie kończy się szybko, bo dziecko zaraz rozłazi się po pokoju i szpera we wszystkich kątach, Siłą, w towarzystwie wrzasków, zostaje zabrane do swojego pokoju celem zmiany ubrania. Kolejne wrzaski bo ostatnimi dniami wszystko pije i ciśnie. Nic nie może dotykać skóry Jej Wysokości. Tutaj postawa roszczeniowa natrafia na mur oporu, bo za zimno na chodzenie nago. Przy wtórze wycia spodnie zostają siłą wciągnięte na mały tyłek. Kolejne żądania rozpoczynają się zaraz po ubraniu, kiedy przychodzi do śniadania. Zaraz jest wskazana władczym palcem butla na soczek, który musi zostać zaserwowany w trzy migi bo każda sekunda opóźnienia zwiększa groźne pomrukiwania. Kiedy dziecko napoi się zaczyna szperać w szufladzie za jakimś śniadaniem (w jej rozumieniu są to paluszki, płatki Nesquik). Absolutnie nie możemy się porozumieć co do kaszki, którą mama pracowicie przygotowała. Dziubnięte zostaje kilka łyżeczek i koniec. Usta zaciśnięte w kreseczkę. Jako, że podstawowe potrzeby dziecka zostały wstępnie zaspokojone, mama i tata mogą oddać się porannej konsumpcji. I tutaj zaczyna się pasmo wymuszeń, które już wymykają się moim liczebnym statystykom. Okazuje się, że dziecko jednak nie pojadło kaszką i chce wszystko na czym spoczną jego błękitne oczęta. Tatuś zaciska już szczęki w ramach powstrzymywania gniewu. Mama wyuczona codziennością chwilowo głuchnie. Żądania zostają częściowo spełnione a bilans dotychczasowych wymuszęń stanowczo na plus dla małego szantażysty. Po śniadaniu podminowany tata udaje się do swojego zakątka pracować a mama spełnia dalsze zachcianki. A to dopiero godzina 8:30 rano....
Jeśli więc rośnie nam taki roszczeniowy element społeczeństwa, to naród zbiednieje znacznie, bo cierpliwości i pracy u Gabrysi za grosz.