sobota, 2 stycznia 2010

Świątecznie i sylwestrowo

Oj dawno mnie tu nie było. Ale kitu z brakiem czasu wciskać nie będę. Bo i czasu trochę było w tym świątecznym okresie i o czym pisać też było. Ale się nie chciało. Nie miało się weny, żeby wszystko opowiedzieć.
Po lekkiej depresji zaliczonej w połowie miesiąca, w okolicach świąt zaczęłam wychodzić na prostą bo mężowi zaczynał się dwutygodniowy urlop i słoneczko zaczęło dla mnie świecić. Święta wyjazdowe były, więc żadnych gorących przygotowań nie było (nawet się przyznam, że nie sprzątałam zbyt gorliwie). Wigilia u rodziny męża, reszta u moich rodziców. Nie powiem, że jestem entuzjastką rodzinnych spędów ale jakoś przeżyłam. Aspołeczna jednostka jestem i tyle. W Wigilię podzieliliśmy się nie tylko opłatkiem ale i grypą żołądkową.... Podstępne dziadostwo czyhało sobie po cichutku, żeby się wykluć w niedzielę a w międzyczasie my, jako nieświadome ofiary, przekazaliśmy go jak łańcuszek szczęścia mojej rodzinie. I moja rodzina dalszej rodzinie, i tak się wirus panoszy rozchodząc się niczym kręgi na wodzie :D Jak dojdzie i do Was to z góry przepraszam. Więc całą niedzielną noc mój mąż spędził w łazience a ja się jakoś trzymałam. Dziecięcie grzecznie spało do 8 rano. Ale jak rano do niej weszłam... Rzeźnia. Wymiotowała sobie i spała dalej i tak kilka razy. Nikt nic nie słyszał, dziecku nie przeszkadzało a ja do dziś chodzę z wyrzutami sumienia, że jako matka nie wyczułam niczego jakimś siódmym zmysłem. Poniedziałek był więc pracowity... Dużo namaczania, prania, wieszania i powtónego prania bo poprzednie się jednak nie doprało. Do tego poranna kąpiel (to się akurat Gabrysi podobało), telefon do pediatry, wizyta w aptece i sklepach w poszukiwaniu kleiku, gotowanie lekkostrawnych zupin dla moich chorowitków i walka z podwyższającą się temperaturą. I to wszystko przez kilka przyjacielskich całusów....
Ehhhh, teraz już mam powody nie lubić Świąt :) Wieczorem ja padałam na twarz i zastanawiałam się czy rosyjska ruletka dopadnie i mnie. Ale udało się nie wisieć nad kibelkiem i skończyło się na stanie podgorączkowym.

Sylwester natomiast w domu spędziliśmy. Przyjechała stara psiapsióla z liceum z mężem i po prostu gadaliśmy. Dziecię wybyło do dziadków, z racji tego, ze sąsiadujemy z klubem nocnym, który lubi urządzać głośne i krwawe zabawy. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy po 20 w klubie nadal panowała grobowa cisza.... I bądź tu człowieku mądry, bo urządzili imprezę Andrzejkową w poniedziałek wieczorem ale Sylwestra już nie... Jako, że stare z nas złomy, ledwo doczekaliśmy północy, dla przyzwoitości podrzemaliśmy w czwórkę na kanapie do 2 i poszliśmy spać. Wstyd i hańba, żeby w tym wieku już się tak lenić :) Mąż zapowiedział, że w przyszłym roku siedzimy sami bo się strasznie tą imprezą zmęczył... No ale staram się być wyrozumiała bo w końcu ma już trzydziestkę na karku. Pospało się do 10 bo nie trzeba było z dzieckiem wstawać, zjadło długie śniadanko okraszone porcja plotek o starych koleżankach. Później przyjechało dziecko i tak oto zaczęłam nowy rok. Odkryłam jeszcze nowego, trzonowego lokatora w szczęce mojego dziecka :D
Mówi się, ze jaki Sylwester taki cały rok. Więc u mnie będzie leniwie i spokojnie z dużą dozą plotek :D
A i jeszcze chciałam napisać o komentarzu w portalu Egoiści (plotki - moja słabość), dotychącym Sylwestra Dwójki i koncertu Maryli Rodowicz i Dody. Włączyliśmy sobie TVP2 na odliczanie i trafiliśmy akurat na występ tych pań. Uśmialiśmy się ze strojów a później czytam na Egoistach porównanie, ze Maryla wyglądała jak kurczak - satanista. To mnie rozbroiło na kilka ładnych minut. No bo lepiej tego nazwać nie można :D
Czyli zdradziłam Wam mój drugi brudny sekrecik. Oprócz sag czytuję pasjami portale plotkarskie i wiem wszystko o gwiazdach :D i ich brudnych sekrecikach :D Mąż się ze mnie podśmiewa, mówiąc, że to poniżej mojego poziomu intelektualnego ale co on tam wie :D Każda informacja może się kiedyś przydać w jakimś quizie czy czymś takim :D

A teraz ściskam ciepło, życzę wszystkiego najlepszego w 2010 roku.

2 komentarze:

Tores- pisze...

Ja też namiętnie czytam Pudelka, chociaż poziom newsów mnie czasem dobija. Niemniej jednak jestem obcykana w twarzach i nazwiskach rozmaitych celebrytów, chociaż nie oglądam telewizji wcale ;)

Wszystkiego dobrego w nowym roku!

maj. pisze...

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, oby wirusy trzymały się od nas z daleka!!! Gratulacje z okazji Dziecka Z Żelaza ;0)