niedziela, 29 listopada 2009

Lecą te dni jak szalone

Dopiero co mi się ten 2009 rok zaczął, dopiero co niedawno obchodziłam skromne urodzinki dwa dni po wyjściu ze szpitala z nowym nabytkiem, a tu w sobotę będziemy świętować pierwszy roczek tego nabytku i 26 mój roczek. Prezenty już zgarnęłam w większości (oczywiście skrapowe przydasie), więc teraz tylko czekam na kolejny przeżyty rok za mną. 
Ostatnie tygodnie były nieco nerwowe. Mąż miał operację w nosie (przegrody i takie tam), dzidzia była w tym czasie przez tydzień u moich rodziców. Mała gnida nic nie tęskniła za mamusią i tatusiem. Może oddam ją mamie na przechowanie i odbiorę jak będzie już szła do szkoły :D Tydzień czasu pielęgnowałam więc małżonka, który hipochondrykiem jest. Ciężki kawałek chleba taka pielęgnacja ;) Do dzisiaj jeszcze kiepsko sypiam w nocy bo chrapie jak stary parowóz. Na szczęście wszystko za nami już. I teraz wiem już na pewno dlaczego to kobiety rodzą dzieci a mężczyźni nie....
Weekend minął szybko i jak zwykle bezproduktywnie. Gabrysia już jest taka pojętna. Codziennie umie coś nowego. Co prawda chodzi jeszcze jak stary pijak i wygląda jak ofiara przemocy domowej, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. 
W sobotę kupiłam w markecie pierwsze tej jesieni mandarynki. Ten zapach zawsze kojarzy mi się z zimą i grudniem. I zawsze miło mnie nastraja i cieplutko, pomimo, że to cytrus z gorących krajów. Już mi się marzą jakieś wczasowiska i zaczynam tęsknić za plażą i morzem. Ciekawe czy w tym nowym roku uda nam się zaliczyć coś śródziemnomorskiego? Chociaż i Bałtykiem nie pogardzę.
Skoro o grudniu mowa to i o prezentach czas pomyśleć. I jak zawsze pojawia się problem - co komu kupić? W mojej łazience zalegają kosmetyki z tych zestawów szykowanych na zimę. Każdy kupuje bo nie wie, co innego można wymyślić. Mam dość takich prezentów "na siłę". Dlatego zdecydowaliśmy z mężem, że teściowej damy z tym roku na urodziny kartę podarunkową do galerii handlowej. Przynajmniej kupi sobie to, co będzie jej się podobać. Pewnie pomyśli, że poszliśmy na łatwiznę i nie chciało nam się nic konkretnego poszukać. Ale co kupić 56 - latce, która nie ma hobby, czasem coś czytuje, na filmach się nie zna i ogląda z zapartym tchem "Klan" i "M jak miłość" (nie obrażam miłośników, ale na podstawie tego repertuaru nie da się wymyślić jakiegoś prezentu)? Wiem, że lubi ubrania ale za Chiny nie umiałabym komuś ciucha kupić. Zresztą sama również nie lubię ubrań dostawać. Ehhh... Ciężkie jest życie gospodyni domowej i synowej w jednym :D
Z mężem podjęliśmy rodzinną uchwałę, dotyczącą miesięcznego budżetu do wydania na własne hobby. Oboje mamy kosztowne zainteresowania. Mąż fotografuje a ja skrapuję :D Chociaż on biedny za 3 zł nic nie kupi a ja piękny papier 30*30 owszem :D Będzie stała kwota, której nie wolno przekraczać. W tym są książki, czasopisma i wszystko, co nie jest w standardzie życiowym. Trzeba sobie listę zrobić, co w którym miesiącu kupię :D bo przydasi nigdy dość.
I w sumie nudne to nasze życie i tyle.

1 komentarz:

maj. pisze...

Niby nudne to nasze życie, ale każde nudne inaczej ;)...U nas nastroju świątecznego zero, wczoraj z lasu przynieśliśmy kwitnące bazie...