piątek, 13 listopada 2009

Piatek, 13 - go

Dzisiejszy układ gwiazd i planet z góry zakłada katastrofę w życiu każdego. Bo dzisiaj nie dość, ze piątek, to jeszcze trzynastego. Na razie dopiero trzynasta więc ciężko ocenić ogól zniszczeń. Ale na razie:
- ściana na korytarzu rozwalona bo sąsiadowi kibelek przeciekał - z tego kolejna implikacja:
- moje dziecko nie spało w dzień bo przeszkadzały nam: kucie ścian, głośna sąsiadka usiłująca przekrzyczeć kucie ścian i niezdarni fachowcy upuszczający co minutkę klucz francuski,
- moja mama złapała grypę a jutro rano mieliśmy jej dziecko zawieźć, gdyż mąż w poniedziałek oddaje się korekcie przegrody nosowej,
- pies zjadł jakiś tajemniczy obiekt i na przemian przodem i tyłem próbuje go wydalić,
- sąsiedzi doprowadzili mnie do ostateczności swoimi kłótniami - są gorsi niż klub nocny za ścianą,
- nie wysłali mi jeszcze paczki ze skrapowymi przydasiami bo jest problem z firmą kurierską (czekam juz ponad trzy tygodnie),
- pewnie jeszcze kilka innych rzeczy, o których zapomniałam.


Ale piątek 13 go też też miłe niespodzianki.
Marta urodziła wczoraj w nocy silnego i dużego Stasia. Mąż mi dzisiaj kupił bindownicę Bind It All :D. I chyba pierwszy raz od tygodnia pójdę na popołudniowy spacer i nie zmoknę.
Trzeba jeszcze tylko uważać na czarne koty, rozstawione drabiny i cicho wyjść z domu, żeby sąsiadka mnie nie zauważyła....
A Wasz bilans 13 listopada??

2 komentarze:

Madziorek pisze...

u mnie ok. ja tam lubię piątki 13go ;-))))

maj. pisze...

No cóż, 13-go się urodziłam.... Całe moje życie jak Twój dzisiejszy dzień... ;0)