środa, 14 października 2009

Psa z kulawą nogą by dzis nie wygnał...

Czy u Was też tak obrzydliwie za oknem??? Oczy nie chciały się rano otworzyć, bo tak ciemno było jeszcze w sypialni. Wietrzysko takie, że wszystkie liście z okolicznych drzew opadły od razu. Barierka na moim balkonie huczy takim dziwnym, rezonansowym odgłosem rodem z horroru. W salonie pali się światło. Czy to na prawdę już przyszła zima? Tak szybko? Mężuś doniósł, że w ramach dodatkowych atrakcji pada śnieg z deszczem. A jako, że wieje wiatr to pada prawie poziomo czyli prosto w twarz. A teraz tak patrze, że to już chyba śnieg pada... I jak tu nie popaść w zimową depresję? Jak ja z moją ferajną wyjdę dzisiaj? Kiedy jest się matką i jednocześnie pańcią psa to nawet deszcz urasta do rangi problemu dnia.
Wczoraj chciałam trafić ze spacerem na lepszą pogodę i czaiłam się 1,5 godziny żeby wyjść. Jak w końcu stwierdziłam, że świat za oknem wygląda obiecująco i wyszłam to od razu spadł mi na głowę grad. Skąd, ja się pytam?? Gdzie się ta chmura ukrywała?

I jeszcze na osłodę dnia przypomniała mi się scenka z weekendu.
U mnie na korytarzu wiszą oprawione plakaty filmowe i Gabrysia bardzo lubi je oglądać, zwłaszcza taki z "Sezonu na misia". Są na nim wszyscy bohaterowie, łącznie z bobrami, koleżką jeżykiem i Kabanosem. Zawsze stoimy przy plakacie i pokazujemy oczka, uszka, noski... W niedzielę pokazywał tatuś. Siedzę w salonie i słyszę:
- Gabrysiu pokaż, gdzie boberek ma oczko...
-Pięknie pokazałaś.
- A teraz pokaz, gdzie boberek ma piłę łańcuchową.......
Bez komentarza.

Brak komentarzy: