wtorek, 13 października 2009

Znowu obejrzałam komedię romantyczną...

ale tym razem nie będzie o wyborach :D Tym razem będzie o wyznawaniu miłości :)
W dzisiejszej komedii para jak zwykle nie mogła się dogadać i ustalić, że się kochają wzajemnie. Obrażali się, robili podchody, żeby w wielkim spektakularnym finale wyznać sobie wielką miłość (która rozkwitła po całych 4 randkach). Pan zgromadził na ulicy tłum ludzi, których ustawił w kształt serca, odśpiewał obrażonej pani miłosną piosenkę, dał różę a ona wybiegła z domu i rzuciła mu się w ramiona. I tak sobie myślę - czy takie rzeczy się zdarzają?? Mój mężuś do romantycznych i bardzo pomysłowych nie należy więc zawsze są kwiaty, ewentualnie czekoladki i zazwyczaj prezent, który sama sobie wybiorę. I szczerze mówiąc nie znam żadnego faceta, który robi spektakularne akcje miłosne. Mąż mojej siostry napisał dla niej wiersz miłosny, co już uważam za szczyt romantyzmu. Ale żeby śpiewać karaoke na ulicy?? Skąd ci scenarzyści biorą takie pomysły? Z życia? Bo w porównaniu z takimi filmami nasi mężczyźni wypadają blado i leniwie. Powiedzcie kobietki - czy to tylko filmy czy może znacie takie przypadki z życia?
A ja zaraz będę przeżywać romans z deską do prasowania...

1 komentarz:

maj. pisze...

W pierwszym odruchu chciałam powiedzieć : Znam takie przypadki z życia...No, może nie aż z takim cyrkiem, jak karaoke na ulicy.....Ale kiedy chciałam podać przykład...to jakoś jednak nie mogę z pamięci wygrzebać (oprócz tych z czasów mojej babci) :/ To straszne!!! Lecę do deski z prasowaniem i ...pomyślę o tym później :D Niemożliwe, żeby w życiu współczesnym nie było romantyzmu, nie, niemożliwe......